25 paź 05, 15:25
Mnie osobiscie jest trochę żal. Ale nie mówię tu w tej chwili o przeniesieniu do Wrocławia, ale o wypowiedziach na forum. Oczywiście, że Cieszyn miał swój urok, a każdy z osobna i wszyscy razem mamy z tego miasta i jego poszczególnych zakątków odpowiednie, wypielęgnowane wspomnienia. ALE nie uwierzę jeśli ktoś mi powie, że pierwszy raz zdecydował się pojechać na Festiwal tylko dlatego, że odbywał się w tym, a nie innym mieście. Nie rozumiem tych, którzy żegnają się teraz z NH, bojkotują zmianę miejsca - bo co jest ważniejsze; te cudowne filmy, których nie można obejrzeć nigdzie indziej, te dwanaście dni smakowania niepowtarzalnego kina, czy też miasto i liczba jego mieszkańców?
Zgodzę się, że pewne obawy są i sama je mam, ale nie można zapominać o tym, że Nowe Horzyonty to impreza przede wszystkim FILMOWA. Śledzę forum raczej regularnie, szczególnie w ścisłym, przedfestiwalowym czasie - rok temu narzekaliście na podwyżki cen karnetów, na brak klimatyzacji w kinach, na zbyt mało obiektów festiwalowych - teraz to wszystko może się zmienić, nie zapominajmy że chodzi nie tylko o wygodę organizatorów, ale również NASZĄ WŁASNĄ, widzów. A tak to już w przyrodzie jest, że wszystko odbywa się jakimś kosztem.
Gdy pierwszy raz dowiedziałam się o tym, że Cieszyna nie będzie myślałam, że pęknie mi serce. Rzędy wspomnień, skojarzeń, miejsc do których się wracało co festiwal, strach przed dużym miastem, przed tym że Festiwal może coś stracić; atmosferę, klimat. Ale potem przeczytałam pierwszy post w tym wątku i zrozumiałam - coś za coś. Nie wiem dlaczego niektórzy festiwalowicze ciągle nie chcą zrozumieć, że nikt tu nie chce ich okraść, że ich przyjazd na festiwal to możliwość, którą dostali i która mogłaby nigdy nie powstać - gdyby nie zapał kilku osób. Kilku osób, który postanowili innym pokazać to, czego nigdzie indziej nie mieliby okazji zobaczyć. A gdy przeczytałam, że (cytuje) "Gdyby nie przenosiny do Wrocławia - festiwal z powodów finansowych by się po prostu i tak nie odbył" to już całkowicie zostałam przekonana. Teraz jest nam żal, bo nie w Cieszynie, ale co by było gdyby Festiwal nie odbył się wcale?
Co do wypowiedzi pana Gutka to rzeczywiście są jakie są, ale nie należy zapominać, że pochodzą sprzed paru lat. Myślę, że wtedy jeszcze nie wiedział jak Festiwal będzie ewoluował, tak jak to powiedział rok temu - nie przewidział, że rozrośnie się do takich rozmiarów. Z jednej strony to kolejny strach (komercja), z drugiej - coś cudownego, że tyle jest kinomaniaków. Przykre jest jedynie to, że nie potrafia docenić szansy jaką mają, a organizatorom, którzy od 6 lat dbają o to, żeby te 11 dni spedzić w jak najlepszej atmosferze, nie mogą oddać należnego im szacunku.
Przecież - jak mozęmy przeczytać - ciągle mnożą się pomysły, co zrobic żeby festiwalowiczom we Wrocławiu żyło się lepiej i choć trochę "po cieszyńsku" - jak na przykład wyłączenie ruchu i skupienie wszystkich obiektów w jednym miejscu.
W tym Festiwalu chodzi o to, żeby horyzonty poszerzać. Dotychczas filmowo, a teraz możemy to zrobić nawet w sensie dosłownym. Mój kolega, gdy usłyszał o tym, że NH się przenoszą powiedział: "Smutne to. Smutne jest to, że musimy jeszcze tak długo na festiwal czekać." I miał racje - dajmy miejscu szanse, cieszmy się że za 268 dni kino znów będzie żyło i miało się dobrze. Żal za Cieszynem będzie trwał jeszcze długo, ale radość z tego, co będzie dane nam ogladać powinna być jeszcze silniejsza.
Pieniądze, które w Cieszynie musiałyby być wydane na rozbudowę infrastruktury teraz zostana przeznaczone na wzbogacenie programu - wierzę w to, bo to całkiem logiczna zależność, nie widzę tu zadnego podstępu. Chciałam tylko powiedzieć, że jeżeli ma być jeszcze lepszy niż rok temu, to jest na co czekać.
I że należy na własnej skórze się przekonać, a później osądzać czy Wrocław spełnił swoje zadanie czy nie.