Talerz i łyżka

Filmy 2. AFF - wypowiedz się!
ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 18 lis 11, 14:42

Powiem na razie tylko: cudo! dla takich rzeczy przyjeżdżam na ten festiwal.

Natomiast tytuł jest chyba źle przetłumaczony, bo odnosi się do prezentu, który chłopak zostawia Rose - była to łyżeczka i kubek (filiżanka?), a nie talerz. Dish jako naczynie.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 18 lis 11, 21:38

ale ten tytuł jest też metaforą, że do siebie pasują, że z siebie nawzajem jedzą, stanowią zgrany tandem jak talerz (naczynie) i łyżka do niego, i tu mam wątpliwość, czy faktycznie pasują, czy faktycznie jedzą, wątpliwość potwierdzoną zresztą przez reżyserkę, która jest (nie bez powodu) Ollym Alexandrem zachwycona, bo to uroczy chłopak, a ona pokazuje go wyjątkowo - w zbliżeniach, jego szczupłą sylwetkę, rozwiane włosy, wielkie oczy i karminowe usta, a obok niego ta "przyciężkawa amerykańska dziewucha" Greta Gerwig, niby "płonący dom" amerykańskiego aktorstwa, nie rozumiem kompletnie jej fenomenu, postać słoniowata i głupawa, pozbawiona wdzięku, reżyserka przyznała, że Greta odmówiła filmowego romansu z Ollym, dlatego zmieniła scenariusz, żadnej tu chemii z jej strony nie było, ona Olly'ego używa, raz świadomie, innym razem nieświadomie, gra nim jak piłką. Ale film się udał, niby nic, a jednak coś.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 18 lis 11, 22:07

"Dziecko i zwierzę zawsze ukradnie ci show", jak mawiał W.C. Fields. Olly Alexander może jest uroczy i świetny w tym filmie, ale właśnie "jest" - nie ma tu mowy o aktorstwie, tylko o byciu - nie wiem, czym aż tak się zachwycać. Z drugiej strony ja też nie wiem na czym polega "fenomen Grety Gerwig", ale wcale się nie spodziewam tego zrozumieć po obejrzeniu jednego filmu. Zresztą widziałem (zaraz po tym filmie) "Noce i weekendy" Swanberga, i tam wcale nie wydała mi się "słoniowata i głupia" - może tak była pomyślana poprostu jej postać. Po tych dwóch filmach nie mam żadnej pewności, ale jestem w stanie uwierzyć w ten "płonący dom amerykańskiego aktorstwa".

A sam film, rzeczywiście uroczy. Ale jednocześnie nie pozostawiający (przynajmniej we mnie) raczej śladu na dłużej. Taki do szybkiego zapomnienia. Do tego w zamierzeniu to taki film, w którym nastrój (a więc obraz i dźwięk) ma odgrywać dużą rolę i (chyba) kręcony na cyfrowym wideo, co dla mnie dosyć kiepsko współgra ze sobą.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 18 lis 11, 22:19

tak, pisałam o postaci, że słoniowata i głupawa

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 18 lis 11, 23:44

Greta w tym filmie jest akurat znakomita. Pięknie przechodzi od szaleństwo do bycia zabawną. Chemii między bohaterami nie ma, bo i być nie mogło, bo film nie miał być romansem, zaś chłopiec z Anglii był kimś w rodzaju terapeuty i gdy spełnił swoją rolę odszedł bez słowa. Mi ta cała opowieść przypomina trochę takie ruchome zdjęcia z wakacji, gdzie właśnie żyje się trochę w zawieszeniu, a czas spędza się na słodkim nic-nie-robieniu lub robieniem totalnych pierdół. Sam film to taka błahostka, ale widać, że zrealizowana z sercem i uczuciem, więc ja ją kupuję bez dwóch zdań.

miecznik
 
Posty: 292
Na forum od:
10 mar 08, 13:41

Post 19 lis 11, 20:05

Podobała mi się tylko Greta, która wkurzała się na męża przez telefon. Reszta do wyrzucenia i zapomnienia. Najsłabszy film konkursowy jaki widziałem, ale widząc, że widzów było sporo, to może być zwycięzca. Dziewczyny będą na to głosować "szóstkami", bo lubią takie ckliwe, romantyczne włóczęgowanie i bełkotanie pary młodych ludzi. Może nawet jakąś głębię wychwycą. Ależ ile można oglądać Elizabethown-opodobnych filmów?

Avatar użytkownika
michuk
 
Posty: 239
Na forum od:
30 lip 06, 0:25

Post 19 lis 11, 21:23

... a pełna recenzja ayyi do przeczytania tu: Kino o właściwościach pluszowego misia.

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 20 lis 11, 22:56

Bardzo wymowny tytuł recenzji, tylko nie dla misiów pluszowych na festiwale jeżdżę... Ziew.
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 20 lis 11, 23:51

Ja też wolę żywe koty, które chadzają własnymi ścieżkami...

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 21 lis 11, 0:55

Ja jeżdżę na festiwale dla dobrych filmów - ten bym do tej grupy jak najbardziej zaliczyła, ale sam fakt, że The Dish & The Spoon to ścisła czołówka moich najlepszych, festiwalowych filmów nie za dobrze świadczy o programie tegorocznego AFF.

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 21 lis 11, 21:13

O ile miałbym się wypowiadać o gustach przyjaciół z forum, z którymi się rozmijam lub zgadzam, to Thane jest dla mnie scharakteryzowany jako masakra azjatycka, Jarosz jako fan kuriozum a ayya jako wielbicielka poniekąd ckliwych produkcji. Bez uszczypliwości, po prostu się Kaśka z Tobą tu rozmijam. :-D
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 21 lis 11, 23:21

ale ja nie ukrywam, że lubię ładne, romantyczne filmy:) ale też znowu nie wszystkie:>

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 21 lis 11, 23:26

I to właśnie wśród forumowiczów jest fajne, każdy ma swoje gusta i słabostki, każdy kompletnie inne...
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 26 lis 11, 18:07

tangerine napisał(a):Ja też wolę żywe koty, które chadzają własnymi ścieżkami...


Takie ze złamaną nóżką? ;)

psubrat napisał(a):O ile miałbym się wypowiadać o gustach przyjaciół z forum, z którymi się rozmijam lub zgadzam, to Thane jest dla mnie scharakteryzowany jako masakra azjatycka


Znaczy ładniejsza wersja naczelnego perwera? :D.

A co do samego filmu to (o zgrozo!) ja też lubię takie produkcje, a Greata Gerwig jako aktora mocno przykuwa uwagę. Akurat w tej produkcji jej postać w zasadzie pasuje do tego o czym pisze Agnieszka, ale bynajmniej nie poczytuję tego jako wadę. Ta rola świetnie kontrastuje z jej wcześniejszymi występami u Swanberga. Za to już w Damsels in Distress (autorskie tłumaczenie Jarka, czyli Damzele w Distresie przypadło mi do gustu ;) ) podobała mi się mniej, ale to też chyba wynika z charakteru samego filmu.

Prawdą jest, że w tym film jest coś uroczego (nie słodkiego, błagam! ;) ), 4 panie z którymi byłem na seansie były po projekcji bardzo zadowolone.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
m4ro
 
Posty: 581
Na forum od:
27 lip 10, 0:33

Post 28 lis 11, 3:42

ayya napisał(a):Powiem na razie tylko: cudo! dla takich rzeczy przyjeżdżam na ten festiwal.

Ja również :)

To najlepszy film w tym roku na AFF. Chętnie bym jeszcze raz obejrzał... albo polecił znajomym... Ale coś nie zanosi się żeby wyszło na DVD... film pokazywany tylko na kilku festiwalach... Szkoda że dobre filmy można obejrzeć tylko raz... a tych kiczowatych, których nikt nie chce oglądać jest wszędzie pełno
Wszystko, co się wydarzyło, zostało sfilmowane. A jeśli zostało sfilmowane, znaczy, że to prawda.


Powrót do Moje własne Idaho