5 paź 11, 21:24
DCF działa już ponad miesiąc ("miesięcznicę" mieliśmy w ostatni weekend), więc pora na pierwsze podsumowanie. Oczywiście będzie pełne narzekań (jak wszystkie moje posty w tym temacie), dlatego osoby nie mające ochoty ich czytać mogą skończyć lekturę w tym miejscu.
Tytuł tego wątku to "DCF marzeń", czego realizacja właściwie nigdy nie wydawała się realistyczna, ale mieliśmy swoje (ograniczone) nadzieje związane z tym nowym obiektem. Dziś można powiedzieć, że zmiana z 3 starych i nienowoczesnych kin na jeden DCF była (i tu niespodzianka) zmianą na gorsze. Owszem - sale są ładne, fotele wygodne, obsługa miła, ale do kina w końcu idzie się oglądać filmy, i za to się płaci, a tu jest gorzej niż było. W ciągu tego miesiąca byłem tylko na 6 filmach w DCF-ie (bo 2 tygodnie nie było mnie w Polsce), ale uważnie obserwowałem (w miarę możliwości) opinie o jakości wszystkich po kolei projekcji, które się tam odbywały. Obraz niestety jest nieciekawy. Wszystkie filmy, na których byłem, miały kopie cyfrowe (żeby nie było wątpliwości - przedtem tak było tylko w sali NOT, we Lwowie i Lalce filmy leciały z 35mm, i nawet we Lwowie z brudnym ekranem i popsutym projektorem oznaczało to jakość lepszą niż ma połowa projekcji w DCF). Wśród filmów, na których nie byłem, a o których słyszałem od innych, też kopii 35mm nie było (mogły być na Allenie, Almodovarze i Refnie, których jakość była podobno dobra, ale to chyba wszystko - nie więcej niż 20%). To pewnie nie byłby taki problem, gdyby nie jakość tych kopii, która tylko w nielicznych przypadkach była porównywalna z jakością kopii celuloidowych, a w skrajnych była tak zła, że przeciętny divx ściągnięty z sieci ma lepszą. Zastanawiam się, jak za coś takiego można żądać opłaty jak za normalny bilet kinowy - według mnie jakieś 5 złotych mogłoby być adekwatną ceną (i to wyłącznie za to, że w kinie jest wcześniej niż na dvd). Na tym forum, a może na własnym forum DCF-u, pojawiła się sugestia, żeby przy tytułach wyświetlanych z cyfry dawać ostrzeżenie (tak jest na przykład w Heliosie). Obawiam się jednak, że DCF na to nie pójdzie, bo to ostrzeżenie musiałoby być przy (prawie?) wszystkich filmach. W dodatku przy jakości oferowanej przez DCF należało by raczej dawać informację nie tylko o tym, że film jest z cyfry, ale że jest w jakości HD, SD, LD (to ostatnie sam wymyśliłem, ale do niektórych projekcji w DCF pasuje jak ulał), i literki HD pojawiłyby się przy bardzo nielicznych pozycjach. I proszę nie mówić, że to wina wyłącznie dystrybutorów, którzy takie kiepskie kopie wprowadzają do kin. Utworzyłem na tym forum wątek dotyczący jakości kopii w dystrybucji. Odzew był mizerny. Dlaczego? - raczej nie dlatego, że ludzie lubią filmy kolorowe bez (właściwych) kolorów, i w dodatku rozpikselowane. Zdaje mi się, że inni regularni użytkownicy tego forum chodzą do kin w innych dużych miastach w Polsce - w Warszawie, Gdańsku, Katowicach - i tam problem występuje w dużo mniejszym natężeniu. Dlaczego? - bo tam pewnie nie mają "jednego z najnowocześniejszych kin w Polsce", ale za to ktoś się stara o zapewnienie kinomanom dobrych warunków oglądania, w tym możliwie najlepszej jakości kopii. W DCF-ie, nie mam wątpliwości, jakość projekcji nie obchodzi nikogo. Najbardziej w tym wszystkim wkurzające jest jednak to, że polityka obniżania jakości jest chyba prowadzona celowo - z cyfry kiepskiej jakości puszczane są też te filmy, które mają dobre kilka kopii 35mm (W lepszym świecie) oraz takie, które miały swoje premiery dosyć dawno temu (także gdyby się ustawić w kolejce po kopie celuloidowe, zapewne niejedną z nich udałoby się dostać). Powodów takiej oburzającej praktyki nie znam, ale mogę sobie wymyślić: bo kopie cyfrowe są tańsze? (tyle że DCF nie jest projektem komercyjnym - ma zapewniać Wrocławianom dostęp do kultury filmowej - jeśli tak, to, zapewniam, nie tędy droga), bo w kinie nie ma (wystarczającej liczby) profesjonalnych operatorów, którzy mogliby puszczać filmy z celuloidu? (jeśli tak - to jest to autentyczny skandal), bo osoby sterujące całym tym projektem są leniwe, albo nie rozumieją celu, w którym takie "centrum filmowe" powstało? Nie wiem.
W każdym razie, już teraz udało się państwu z Odry wyrobić u mnie (oraz u innych osób często odwiedzających kina) odruch, że jeśli jakiś film jest grany w DCF-ie i w jakimś multipleksie, idzie się do multipleksu. Tam wprawdzie na publiczności można spotkać idiotów, ale za to wśród organizatorów całego przedsięwzięcia się ich nie spotka (oni wiedzą, że kopia cyfrowa jest gorsza, a odtwarzanie filmu z płytki o jakości zwykłago dvd to poproszenie widza, żeby ich kina nie odwiedzał nigdy więcej). Mam też taki odruch, że staram się wysondować, jakiej jakości są kopie filmów, na które chciałbym pójść, i jeśli ta jakość jest zbyt niska, nie idę i czekam, aż wyjdą na dvd. Myślą państwo z Odry, że tak mam tylko ja? Ja myślę (a nawet wiem), że nie. I w dodatku w miarę jak szum o DCF-ie jako takim pięknym i nowoczesnym kinie będzie przycichał, a ludzie chodzący do kina rzadziej niż ja natną się więcej niż raz, takie odruchy będzie wyrabiało w sobie coraz więcej widzów. Przypuszczam, że tego państwo nie chcą (ale może się mylę, i zwyczajnie nikogo to nie obchodzi).