ayya napisał(a):Spotkania z twórcami są przeważnie nudne i sztampowe i, o dziwo, wina nieraz leży po stronie twórców, którzy sprawiają wrażenie, jakby w ogóle nie chciało im się gadać o swoich filmach. Może jednak formuła spotkania egzaltowany pan krytyk - twórca nie jest idealna na tego typu festiwal, bo nie służy to nawet fajnej wymianie zdań po projekcji.
A mnie się bardzo podobały te spotkania, na których byłam. Nawet przychodzę specjalnie na nie (na wszystkie bilety mnie nie stać) i przez opóźnienia czekam na wejście pół godziny bez zajęcia (oświetlenie w Heliosie nie nadaje się do czytania), obsługa sal już pewnie ma mnie dosyć

Fakt, że często daje się zauważyć niedociągnięcia organizacyjne (a to brakuje mikrofonów i siedzący za stołem lawirują między szklankami z wodą, żeby żadnej nie potrącić kablem, a to spotkanie z garstką widzów, na które ponoć jest mało czasu, jest uparcie tłumaczone na angielski, kiedy można by zapytać, czy ktokolwiek go potrzebuje), pan z "Polityki" wydawał się na początku mocno onieśmielony, choć już się rozkręca, a w sali numer 8 dialog z widzami się nie klei ("Może teraz ktoś z widowni? Błagam, zadajcie jakieś pytanie!"), ale to mi nie przeszkadza. Podobały mi się za to szczere odpowiedzi twórców "Lęku wysokości", ironia twórców "Ki" i gadulstwo reżyser "W imieniu diabła". Ale co ja tam wiem, żadna ze mnie kinomanka
