2 sie 06, 13:45
Ana Poliak (podobnie jak wielu reżyserów z kręgu nowego kina argentyńskiego) w “Parapalos” stara się zacierać granice pomiędzy fabułą a dokumentem, eksperymentuje, chcąc w ten sposób zbliżyć się do rzeczywistości, wywołać wrażenie autentyzmu. To jej pomysł na kino. Wydaje mi się w tym swoim dążeniu bardzo współczesna, bo nie – nowoczesna, nie pragnie być oryginalna, spektakularna, ważna, jedyna w swoim rodzaju, a jednak – dla mnie – jest, choć ten efekt osiąga bardzo skromnymi, często dokumentalnymi właśnie środkami.
Myślę, że jednak duże znaczenie miało miejsce i rodzaj pracy bohaterów. Z jednej strony intensywna i tak jakby – syzyfowa, z drugiej – obfitująca w momenty puste, wypełnione historiami pracowników kręgielni (film nie opowiada tylko historii Adriana). Poliak świetnie wykorzystała jej charakter, kreśląc ludzkie portrety w rozmowach. To, czy tego rodzaju kino do nas przemawia, jak zwykle jest kwestią wrażliwości.
O innych filmach Any Poliak możecie przeczytać w tekście Alejandro Ricagno “Poliak, Alonso, Ortega i Loza: cztery poetyki dygresji” w książce “Kino argentyńskie 1896 – 2006” pod redakcją Piotra Kobusa, polecam.