Jest 1.00. Właśnie wróciłem z kina i chcę podzielić się krótką refleksją.
Obraz Rolfa de Heer'a to dla mnie najpiękniejszy (z tych, które udało mi się zobaczyć) film tego festiwalu. Dobro, piękno i mądrość zamknięte zostały w prostej formule mitu. Archetypiczna nośność jest tutaj ogromna i dzięki niej na nowo odżywają w nas odwieczne, niezmienne prawdy życia, a w sercu zagaszcza spokój. Szczerze polecam.