To była historia o dzikim dźwiękowcu, który dostał za mało kasy i przez to mścił się na wszystkich, mordując po kolei bohaterów, a nawet duchy.
Najlepsza scena, gdy policjant w swojej kanciapie ogląda się nagle za siebie, a z górnego rogu wyłania się złowieszczy, włochaty mikrofon. Kino gore w najczystszej postaci
