31 paź 10, 16:29
Co do wierszy Sterna, to nie wiem, niestety.
A sam film zaskakujący. Zupełnie inna budowa stylistyczna niż w poprzednim, bardziej udanym, Munyurangabo (szkoda, że w polskich kinach 2 lata temu przeszedł zupełnie niezauważony). Nie bez zastrzeżeń; miejscami Chung poszedł na irytującą łatwiznę, męcząc oczy sentymentalnymi wstawkami (chory Jason wpisany w krajobraz morskich fal)... Całość jednak poruszająca.