





 - symbol całki bez funkcji, obok niej grupa, pierścień, a wszystko polane bezsensownymi liczbami
 - symbol całki bez funkcji, obok niej grupa, pierścień, a wszystko polane bezsensownymi liczbami  Kino zna takie kliniczne przypadki... Wspominany parę razy Kurt Godel chyba w grobie się przewraca...
 Kino zna takie kliniczne przypadki... Wspominany parę razy Kurt Godel chyba w grobie się przewraca...

Querelle napisał(a):Najsłabszą stroną tego filmu jest właśnie ten nieszczęsny wątek matematyczny. Bełkot typu "matematyka jest nauką o ilości" w ustach rzekomej matematyczki (może ukończyła tylko jakiś tandetny letni kurs eksternistyczny?) był nie do wytrzymania. Może ta nauka we Francji ma tak żenujący poziom i stąd ta patologia w myśleniu? Brakowało tylko zapisanych szkolnych tablic pseudowzorami, jak w "Pięknym umyśle"- symbol całki bez funkcji, obok niej grupa, pierścień, a wszystko polane bezsensownymi liczbami
Kinematografia zna takie kliniczne przypadki... Wspominany parę razy Kurt Godel chyba w grobie się przewraca...
Mimo tego poważnego zarzutu, film mnie poruszył. Relacje Beaty z chłopakiem ładnie nakreślone. Ciągle nie daje mi spokoju ostatnia scena - chłopak zbaczający z leśnej ścieżki w kierunku jakichś krzaków (co ma miejsce wcześniej parę razy podczas spacerów z BD), odwracający się nagle w kierunku kamery... Macie jakiś pomysł na interpetację?
aszeffel: nie rozumiem, co masz na myśli, pisząc, że chłopak zostaje popchany w stronę normalności? Nie dostrzegłem zmian w drugiej połowie filmu.. Hm, zastanawiające.
BD jak zawsze cudowna.
 - stwierdziła, że to zachowanie młodego jest normalne, że odwraca się i idzie sam w stronę własnego życia, a ja tego właśnie nie rozumiem, bo ciotka -jak przypuszczam- nie jest dla niego kimś z rodziny, nie jest rodzicami, od których symbolicznie trzeba się odwrócić, uciec, żeby zainicjować swoją dorosłość, ten związek wydał mi się "z innej kategorii", też nie w prosty sposób erotyczny, bo chłopak w rezultacie inicjację przechodzi z mężczyzną, co do "normalności", o którą pytasz, to ja zauważyłam, że on wygląda inaczej, jest pokazywany inaczej, w pierwszej części filmu kamera skupia się się na jego twarzy, podkreśla jego urodę światłem, kolorami (ta czerwień), podobnie robi z BD, potem jest już zwyczajny, ma lekki zarost na policzkach, "mówi jak swoja matka" - stwierdza BD w sanatorium, wreszcie się odwraca, nie chce iść w stronę mroku (bo też mrok sprowadzony jest do marskości wątroby)
- stwierdziła, że to zachowanie młodego jest normalne, że odwraca się i idzie sam w stronę własnego życia, a ja tego właśnie nie rozumiem, bo ciotka -jak przypuszczam- nie jest dla niego kimś z rodziny, nie jest rodzicami, od których symbolicznie trzeba się odwrócić, uciec, żeby zainicjować swoją dorosłość, ten związek wydał mi się "z innej kategorii", też nie w prosty sposób erotyczny, bo chłopak w rezultacie inicjację przechodzi z mężczyzną, co do "normalności", o którą pytasz, to ja zauważyłam, że on wygląda inaczej, jest pokazywany inaczej, w pierwszej części filmu kamera skupia się się na jego twarzy, podkreśla jego urodę światłem, kolorami (ta czerwień), podobnie robi z BD, potem jest już zwyczajny, ma lekki zarost na policzkach, "mówi jak swoja matka" - stwierdza BD w sanatorium, wreszcie się odwraca, nie chce iść w stronę mroku (bo też mrok sprowadzony jest do marskości wątroby)

monnick napisał(a):wątek matematyczny nie raził mnie wcale, wręcz odwrotnie. stwierdzenia bohaterki "sprzątanie to matematyka" itp oryginalne i poetyckie, rzucone mimochodem przy ognisku po pijaku, przecież to nie był wykład przy tablicy- o co wam chodzi?




Powrót do 10. - Każdy ma swoje kino