Elisko, nie trzeba niczego sprawdzać by wiedzieć, że jesteś bardzo fajna i bardzo chętnie Cię poznam, nawet jako osoba (kobieta) niewyobcowana;).
A tak w ogóle mam pytanie z zupełnie innej beczki, może to nie jest właściwe miejsce, ale co tam.
Jestem festiwalowiczką starej, że tak powiem, daty i tęskno mi to do cieszyńskiego klubu festiwalowego, gdzie każdy karnetowicz mógł przyjść, napić się, najeść, potańczyć, pooglądać, posłuchać, pogadać i co tylko sobie wymarzył w ogóle.
Rok temu nie było mnie po raz pierwszy od x lat na festiwalu, więc nie wiem, jak klub festiwalowy sprawdza się w nowej formule (podobno było to jakieś nowe miejsce zamiast tej starej fabryki czy co to było). Czy istnieje jakaś alternatywa dla płatnych koncertów z nurtu super nowoczesnej muzyki? Czy po obejrzeniu przepisowych pięciu filmów można sobie przysiąść w jakimś festiwalowym lokalu, zjeść coś może, napić się i pogadać? Będę wdzięczna za odpowiedź.
