
 Nie ma lepszej metody. A tak poza tym to standard - nazwisko reżysera, obsada, zarys fabuły (w zasadzie, poza komediami w stylu "American Pie" i horrorami typu gore, nie ma gatunków, których nie oglądam), specjalnie więcej informacji nie ma. Jeśli film jest mocno promowany, to wtedy zawsze zwrócę na niego uwagę, ale tak jak na nowego "Sherlocka Holmesa" pójdę w ciemno, tak "Starcie tytanów" sobie odpuściłem - wszystko zależy od konkretnego przypadku. Recenzjami staram się nie kierować, ale zajrzę sobie czasem do recenzji krytyków podlinkowanych na IMDB czy Metacritic, zdarza mi się też wpaść na stronę Eberta - najczęściej po to, by utwierdzić się w opinii, nie po to, by zdecydować, na co iść do kina. To wiem i bez pomocy krytyków, że się pochwalę
 Nie ma lepszej metody. A tak poza tym to standard - nazwisko reżysera, obsada, zarys fabuły (w zasadzie, poza komediami w stylu "American Pie" i horrorami typu gore, nie ma gatunków, których nie oglądam), specjalnie więcej informacji nie ma. Jeśli film jest mocno promowany, to wtedy zawsze zwrócę na niego uwagę, ale tak jak na nowego "Sherlocka Holmesa" pójdę w ciemno, tak "Starcie tytanów" sobie odpuściłem - wszystko zależy od konkretnego przypadku. Recenzjami staram się nie kierować, ale zajrzę sobie czasem do recenzji krytyków podlinkowanych na IMDB czy Metacritic, zdarza mi się też wpaść na stronę Eberta - najczęściej po to, by utwierdzić się w opinii, nie po to, by zdecydować, na co iść do kina. To wiem i bez pomocy krytyków, że się pochwalę 
 Oczywiście domowe oglądanie to co innego - głównie klasyka, gdzie ryzyko pomyłki jest niewielkie, a także z polecenia znajomych. Często też oglądam ze współlokatorami, którzy niekoniecznie lubią megaartystyczne kino, wtedy wybór musi być kompromisowy
 Oczywiście domowe oglądanie to co innego - głównie klasyka, gdzie ryzyko pomyłki jest niewielkie, a także z polecenia znajomych. Często też oglądam ze współlokatorami, którzy niekoniecznie lubią megaartystyczne kino, wtedy wybór musi być kompromisowy 

 Mam tu na myśli na przykład "Godziny" i "Drogę do szczęścia".
 Mam tu na myśli na przykład "Godziny" i "Drogę do szczęścia".
Tomek napisał(a):No właśnie dla mnie te filmy róznily sie bardzo od pozostalych z mainstreamu ale moze to byc kwestia osobistego odczucia.
 ).
). 
Mrozikos667 napisał(a):PS. Aż strach takie tytuły jw. na tym forum wymieniać
 A może wyjdzie jeszcze tak jak z operami mydlanymi i disco polo, że oficjalnie nikt nie ogląda/słucha a w praktyce mają najwieksza ogladalność
 A może wyjdzie jeszcze tak jak z operami mydlanymi i disco polo, że oficjalnie nikt nie ogląda/słucha a w praktyce mają najwieksza ogladalność 


tangerine napisał(a):Ale też na początku lat 90. Hollywood był znacznie ambitniejszy niż obecnie. Lubiałem oglądać takie filmy jak Życie Carlita z Alem Pacino czy Doskonały świat z Kevinem Costnerem

doktor pueblo napisał(a): Bo dla mnie to jest pytanie w stylu: "posłuchałbym jakiejś muzyki popularnej, co polecacie?". Oh well, wybór jest ogromny.
doktor pueblo napisał(a):Np. puszczany obecnie w kinach "Szpieg" jest pierwszorzędnym filmem drugorzędnym.










Jarosz napisał(a):Wszystkie splendory dla Meryl Streep były chyba za całokształt, nazwisko tudzież imponujące noszenie charakteryzacji, bo sama rola Margaret T. okazała się grubo poniżej możliwości tej skądinąd znakomitej aktorki.


y napisał(a):michelle bardzo lubię, ale z oscarem to może jeszcze nie teraz, nie za ostatnio nominowaną rolę; co do spadkobierców - oj b.hrapkowicz (i nie tylko on) by się obruszył, on ceni ten film)


Powrót do O filmach na dużym i małym ekranie