16 sie 06, 8:30
A jednak, jest coś w rodzaju "ciągu dalszego" w Polityce:
Polityka 33/2006
Nowe dźwięki w starym kinie
Nieme kino powraca. Pomagają mu nowi taperzy: jazzmani, rockmani, didżeje, muzycy klasyczni. Filmy grozy czy awangardy sprzed lat zyskują dziś nowy wymiar.
Dorota SzwarcmanPokazy niemych filmów z muzyką na żywo spełniają dziś zupełnie inną funkcję niż wówczas, gdy innego kina po prostu nie było. To jakby nowy rodzaj spektaklu. Coraz częściej po tę formę sięgają organizatorzy przeglądów i festiwali filmowych; powstają też imprezy wyłącznie temu zjawisku poświęcone. Jedni muzycy grywają do filmów niemych z własnej inicjatywy; inni z namowy szefów festiwali (i przeważnie nie żałują).
Ostatnio przypominane są również oryginalne kompozycje filmowe, jak ilustracja Prokofiewa do filmu „Aleksander Newski” Eisensteina, której plenerowe wykonanie na placu na tyłach Opery Wrocławskiej zamknęło festiwal Era Nowe Horyzonty. Zwieńczyło ono cykl pokazów we wnętrzu opery – retrospektywę filmów Friedricha Murnaua w 75 rocznicę śmierci, którym akompaniowali na żywo artyści z Niemiec, Węgier, Czech, Stanów Zjednoczonych oraz Polski (Tymon Tymański z zespołem, Marysia Peszek z Elektrolotem, Kanał Audytywny). Ponadto „Gabinetowi doktora Caligari” Roberta Wiene (urodzonego we Wrocławiu!) towarzyszył Amerykanin Geoff Smith na swoich cymbałach młotkowych zwanych dulcymerem, których brzmienie potęgowało nastrój grozy.
Większość nowych ilustracji do starych filmów jest przynajmniej w pewnym stopniu improwizowana na bieżąco. Od niedawna zaczęły też powstawać nowe, zapisane kompozycje przeznaczone do wykonywania z owymi filmami. Na świecie dzieje się tak już od dawna; polscy kompozytorzy, dotychczas tworzący tylko do filmów nowych, dopiero od niedawna zajęli się również kinem niemym. Dwa lata temu z inicjatywy Romana Gutka Abel Korzeniowski, absolwent krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie Krzysztofa Pendereckiego i autor muzyki do filmu Jerzego Stuhra „Duże zwierzę”, skomponował nowy podkład pod arcydzieło awangardy z 1927 r. – „Metropolis” Fritza Langa, angażując wielką orkiestrę, stuosobowy chór, organy i dwie solistki – Novikę i Anię Witczak z folkowego zespołu Dikanda; pokaz odbył się w Cieszynie w 2004 r. (muzyka przypominała nieco Carla Orffa i była w sumie mniej nowoczesna niż autentyczna, ekspresjonistyczna ilustracja Gottfrieda Huppertza, którą możemy podziwiać w wydaniu DVD). Z kolei młody lubelski kompozytor Rafał Rozmus stworzył własne wersje muzyki do filmów „Dama Pikowa” Jakowa Protazanowa oraz do komedii z Busterem Keatonem „Buster i milion krów”; obie były również wykonywane na festiwalach w Lublinie i Zwierzyńcu.
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Polityki".