Publiczność

Bary, restauracje, pomysły na chwilę wolną. Księga pytań, pochwał i zażaleń.
Avatar użytkownika
cze67
 
Posty: 836
Na forum od:
14 cze 06, 10:34

Post 28 lip 06, 6:46

Nie wiem co się stało w ciągu dwóch lat, od kiedy uczestniczę w Festiwalu...

W 2004 roku w Cieszynie przeżywałem swoje największe filmowe emocje, związane przede wszystkim z kinem koreańskim: zachwycającym, malarskim, częstokroć dla nas niezrozumiałem, często brutalnym. Zachwycałem się filmami, będąc jednocześnie zmuszonym do "walki" z pewną częścią widzów, którzy z niezrozumiałych dla mnie powodów zachowywali się bardzo głośno, komentowali akcję, wybuchali śmiechem przy niemal każdej brutalnej scenie; gdy azjatyccy bohaterowie powiedzieli czy zrobili coś, co dla nas mogło brzmieć dziwczanie, ta część widowini pokładała się ze śmiechu. Opuściłem wówczas kilka seansów, by nie psuć sobie odbioru w założeniu trudnych filmów, albowiem wiedziałem, że wszelkie skupienie będzie niemożliwe. Wydawało mi się, że część publiczości, która przyjechała na festiwal uważała za największy off filmy Tarantino, stąd wszelkie sceny śmierci, tak jak u tego reżysera, przyjmowała z przymrużeniem oka, które objawiało się gromkim śmiechem.
Jak powiedziałem, nie wiem co się stało przez te dwa lata. Tegoroczna publicznośc, według mojej oceny, jest znakomita. Potrafi w skupieniu obejrzeć obraz, nie śmieszą jej sceny śmierci bohaterów (chyba, że są podane w wyraźnie zabawowej formie), sceny ciszy nie są zagadywane, filmy można oglądać bez obawy, że trzeba będzie uciszać niesfornych. Jeżeli kogoś nudzi film, wychodzi (sam wczoraj wyszedłem z Krainy Traw)), nie przeszkadza pozostałym. Dziękuję Wam za to, że mogłem filmu tegorocznego festiwalu przeżywać w skupieniu. Szkoda, że takiej publiczności nie było dwa lata temu w Cieszynie (a może inaczej, szkoda, że część publiczności sprzed dwóch lat się tam w ogóle pojawiła).
Czesiek

PS. Różnica w zachowaniu publiczności bardzo dobrze była widoczna podczas wczorajszego pokazu Fanstasmy, filmu ogólnym nastrojem przypomijającego znakomity Good Bye Dragon In. Dwa lata temu część widowni nie mogąc wytrzymać dłużyzn - gadała i śmiała się (Redaktor Felis napisał wówczas, że weszła w dialog z filmem; dla mnie było to po prostu gówniarskie naigrywanie się). Na Fantaśmie była CISZA.

Avatar użytkownika
Mr Brightside
 
Posty: 35
Na forum od:
5 kwi 05, 18:47

Post 31 lip 06, 22:05

Hmmm... Ja akurat mam zupełnie inne wrażenia. Tyle gadania w ciągu jednego dniu festiwalu nie słyszałem chyba w całym życiu na wszystkich seansach w multipleksach w życiu. Niektórzy, kiedy zwraca się im uwagę, gadają dalej, myśląc, żę już ich nie słychać. Do tego hałasujący spóźnieni (czasem wpuszczani w środku seansu - autentyczny przypadek na "Cała Naprzód"), ludzie wychodzący co 5 minut dudnią jak słonie (dobra, to jeszcze można wybaczyć, lepiej żeby wyszli, niż żeby gadali).

Mam wrażenie, żę publiczność robi się coraz gorsza, (to był dopiero mój trzeci festiwal NH) mam nadzieję, że to tylko fala "nowych", których przyciągneło przeniesienie ENH do Wrocławia.

Niby kultura, a jednak bydło wciśnie się wszędzie.
Have no fear! Jerry's here!

Filip II
 
Posty: 148
Na forum od:
17 cze 06, 19:59

Post 1 sie 06, 6:07

Ja mam wrażenie, że to właśnie nie tylko "nowi" powodują to zamieszanie. Jeśli ktoś ma na sobie torebkę/koszulkę z poprzedniego festiwalu czuje się jak pan - przepraszam jeśli kogoś uraże - takie mam wrażenie. Irytowały mnie czyjeś stopy nad głową, otwieranie napojów gazowanych, rozmawianie podczas prelekcji i spotkań (!!) i śmiechy chichy podczas seansów (szczególnie : Volver, Varda, Fabryka Butów czy Paradżanow kiedy mistrz wykorzystywał elementy współczesne ).

jamro
 
Posty: 46
Na forum od:
19 lip 06, 16:51

Post 1 sie 06, 10:10

O tak stopy trzymane na siedzeniach nad czyjąś głową to była przesada, zero kultury. Napoje gazowane mi zupełnie nie przeszkadzały bo ich praktycznie słychać nie było.

ave_Adore
 
Posty: 431
Na forum od:
21 lut 05, 14:29

Post 1 sie 06, 10:36

jamro napisał(a):O tak stopy trzymane na siedzeniach nad czyjąś głową to była przesada, zero kultury.


To byla gruba przesada! Zdarzyło mi sie to kilka razy
i nawet moje wymowne spojrzenia (wbrew pozorom,
złowrogi błysk oka jest widoczny w ciemnej sali kinowej..)
nie powstrzymywał delikwentna i dalej hajda stopny na oparcie!
Ani to przyjemne, ani estetyczne.
Zwłaszcza biorąc pod uwage temperatury na zewnatrz
i koniecznosc chodzenia dlugich minut z kina do kina.
Machanie bosa stopa nie jest fajne.. oj, nie!


Powrót do 6. - Aaaby wiedzieć więcej



cron